5.09.2008

Okieanik, kak tiebia zawut (2) - Plaża jest, góry również

Z Downpatrick ruszyliśmy już w stronę wybrzeża. Kilkanaście mil od miejsca pochówku Św. Patryka nad brzegiem Morza Irlandzkiego znajduje się mała mieścina o nazwie Newcastle. Leży nad morzem, ale leży także u podnóża tutejszych gór (swoją drogą, przez całą szkolna edukację, widząc na lekcjach geografii rozwieszoną obok tablicy mapę Polski wbiło się nam do głowy takie jakieś dziwne przekonanie, że góry to z zasady muszą być daleko od morza; więc obraz górskich szczytów (no, powiedzmy szczytów, ale chmury czasem trochę je zakrywają...) nad brzegiem morza jest widokiem dość egzotycznym ;) ). Góry mają niecałe 900 metrów wysokości, ale poziom morza jest tuż tuż, więc jest to jakby 900 metrów dość wyraźniej różnicy - widać je prawie tak jak z Karpacza Śnieżka jest widoczna.

O górach - do których muszę się kiedyś dobrać - fajnie napisano tutaj.
My zjechaliśmy na wybrzeże. Pod Newcastle znajduje się jedna z największych piaszczytych plaż w tym rejonie Irlandii Północnej. No, jest duża. Długa i szeroka. Do morza od początku plaży, zwłaszcza jak jest odpływ, to chyba z pół kilometra może być.
Potem pojechaliśmy wzdłuż wybrzeża trasą A2. O czym w następnym odcinku
A na koniec coś z zupełnie innej beczki. Żart z tutejszego programu rozrywkowego (generalnie hardkor nie disko, u nas KRRiTv po jednym odcinku chyba zamykałaby całą telewizję, Majewski i Wojewódzki mogą mammalsić).
Gary Glitter po wyjściu z wietnamskiego więzienia stwierdził, że chce teraz wrócić do Anglii, osiedlić się gdzieś i mieć dzieci.
;]

2.09.2008

Narnia


Pierwszy raz zupełnie przypadkiem dotarliśmy tam z Franzem. Franz patrzył na korony drzew dość ostrożnie, a my byliśmy dość oszołomieni atmosferą tego lasu w pochmurne popołudnie. Teraz świeciło słońce trochę bardziej. Ale niesamowitość pozostała...

C.S. Lewis, autor "Opowieści z Narnii" mieszkał w dzieciństwie niedaleko. Chodził tu na spacery. Po drodze, między jego domem na przedmieściach Belfastu a parkiem w Crawfordsburn stała przy pewnym domu dziwna, stara latarnia. Po wielu, wielu latach, gdy mały Jack (nie lubił swoich imion Clive Staples, w sumie nie dziwi ;), a imię Jack przybrał po swym ukochanym psie Jacksie, który zginął gdy on miał ze cztery lata) stał się szanowanym profesorem C. S. Lewisem na uniwersytecie w Cambridge, latarnia stanęła w środku lasu podobnego do zakątków Crawfordsburn Park. Dzisiaj, po osiemdziesięciu ponad latach od tamtych dni, kiedy przyszły pisarz wspinał się z piasków plaży nad prowadzącą do Belfastu zatoką, ten las nie jest już taki dziki, wydeptane ścieżki zastąpiły szlaki sypane tłuczniem, ale gdzieś wciąż chyba czuć zapach Narnii.
O tym miejscu i samym Lewisie - podobno właśnie na nim jego oksfordzki przyjaciel wzorował zachowanie... entów - szykuję większą opowieść. Jak się pojawi, dam znać.