23.01.2012

Aktualizator: Duffy niewinny, a w szpitalu zaraza

Na chwilkę wychodzimy z szafy ze starymi gazetami, bowiem w Ukochanym Kraju Pana Boga (cały czas zastanawiam się, gdzie znalazłem to cudne określenie Irlandii Północnej - zdaje mi się, że pochodzi z rewelacyjnej "Ulicy Marzycieli", ale ręki nie dam. Jakbym wyglądał bez ręki...) trochę się ostatnio wydarzyło.

Przede wszystkim skończył się proces dwóch hardcorowych republikanów, oskarżonych o zamach na wojskową bazę pod Antrim. Przypominam - dwóch zabitych żołnierzy, dwóch rannnych, dwóch cięzko rannych dostawców pizzy - w tym nasz rodak. Przed sądem stanęli Brain Shivers i Collin Duffy. Obydwaj z długą historią republikańskiej walki "za sprawę". No, może Duffy ze zdecydowanie dłuższą, ale po kolei. Shivers - działacz republikański kontestujący polityczne rozwiązanie, powiedzmy z drugiego szeregu - skazany został na dożywocie. Sędzia uznał, że DNA przypisane Shiversowi, znalezione na fragmencie pudełka zapałek odnalezionym przy wypalonym wraku auta użytego do zamachu, świadczy o tym, że Shivers brał udział w spisku, zamachu i usiłował zatrzeć ślady. 

Duffy zaś został uniewinniony. Ślad jego DNA znaleziono na leżącej w samochodzie lateksowej rękawiczce, ale - pisząc w skrócie - nie zdołano udowodnić, że zostawił ją po zamachu. Za dużo wątpliwości - uznał sędzia - bowiem rękawiczka mogła zostać tam zostawiona przez Duffego kiedykolwiek... Tak oto najsłynniejszy aktualnie walczący republikanin Irlandii Północnej JUŻ PO RAZ TRZECI uniewinniony został od zarzutu zamordowania brytyjskiego mundurowego. W 1995 stanął przed sądem oskarżony o zabójstwo członka UDR, dwa lata później oskarżano go o udział w zastrzeleniu dwóch policjantów z RUC.  Do tego w 1990 cudem uszedł z życiem z zamachu zorganizowanego przez lojalistycznych paramilitarnych - zginął jego przyjaciel. W 1999 roku zamontowana przez lojalistów pod samochodem bomba zabiła Rosemary Nelson, prawniczkę, która wybroniła Duffego. Duffy cały czas pozostaje wierny republikańskim ideom - dzień po uniewinnieniu w samotnym ulicznym proteście demonstrował przeciwko traktowaniu republikańskich/katolickich więźniów w Maghaberry Prison. I twierdzi, że DNA zostało podrzucone przez policję.

Duffy dzień po uniewinnieniu


Oczywiście, z chwilą uniewinnienia stał się - dla połowy społeczności N.I. - najbardziej znienawidzonym człowiekiem. Na FB powstało już kilka "grup minuswsparcia", mówiąc najłagodniej, na YT zobaczyć można filmy, w których "katolicki fundamentalista" Duffy (ciekawe, że jedna strona macha flagą idei, druga - religii) pokazany juest jako największy potwór, jakiego Ukochanego Kraju Pana Boga ziemia nosiła... Oczywiście, życzliwi też spekulują, że Duffy jest wtyczką MI5, przez co jasne ma być, że pięć wyroków uniewinniających to tylko taka gra..

Temat wróci na pewno.

Kolejny nius - na porodówce w Belfaście umierają noworodki. Trzy umarły, sześć choruje, Royal Hospitalk w Belfaście okazał się siedliskiem zakażenia wewnątrzszpitalnego, a negatywną rolę - jeśli wierzyć temu, co dostaje się do prasy - odgrywają pałeczki ropy błekitnej. 

W szpitalu zarządzono generalne oczyszczanie, ale załoga obawia się, że może być to wynik jakiejś awarii systemu kanalizacyjno-wodociągowego. Oficjalnie nikt nic nie wie, może w połowie tygodnia resort zdrowia wyda oficjalny komunikat. 

Zdrowia Czytelnikom życzę.


17.01.2012

Archiwizator (3) - Jakie łoże ma Iris R. i kto za to zapłacił...


Kolejne gazety do zarchiwizowania a potem do kozy. Lub kominka, w zależności od potrzeb.


„Bel.Tel.” 5 lutego 2010

Główny temat to udany finisz negocjacji DUP i Sinn Fein (dwóch największych partii politycznych w Irlandii Płn.) co do przejęcia z Londynu uprawnień do sprawowania władzy w zakresie sądownictwa i policji. Był to kolejny krok w stronę budowy w miarę normalnie działającego aparatu władzy – przed wybuchem konfliktu w Belfaście działał rząd, prócz zastrzeżonych dla Londynu spraw zagranicznych czy podatkowych miał całkiem szerokie kompetencje, kiedy zaczęła się jatka, rozwiązano zgromadzenie ustawodawcze, a władzę sprawowano z Londynu; Porozumienie Wielkopiątkowe zakładało, że Irlandia Północna zacznie znów decydować, na ile to możliwe, sama o sobie. Negocjacje trwały ponad dwa tygodnie, wydawało się, że unioniści i republikanie nie dogadają się ze sobą, co oznaczałoby nowe wybory lokalne, ale i generalne oziębienie procesu pokojowego w Irlandii Płn.  No ale się dogadali, podobno kręcący nosem na dopuszczenie republikanów do systemu wymiaru sprawiedliwości unioniści zgodzili się na porozumienie, kiedy okazało się, że część z 800 milionów funtów, przeznaczonych z londyńskiego budżetu na transfer uprawnień, wykorzystana zostanie na pokrycie strat spowodowanych upadkiem Presbyterian Mutual Society.
Tu wyjaśnienie: była to taka kasa oszczędnościowa, założona przy First Presbyterian Church, najważniejszym protestanckim kościele w Irlandii Północnej (stworzonym przez Iana Paisley, legendę unionizmu), która przez nieudolność i pazerność zarządzających padła na fali światowego kryzysu bankowego. Poszkodowanych zostało około 10 tysięcy ludzi. Całkiem pokaźny elektorat.

Jeśli chodzi o pieniądze i politykę, to w tym samym wydaniu BT zobaczyć można, jak wyglądało łóżko, które Iris Robinson – znana już skądinąd żona Petera, ale i była parlamentarzystka z Westminsteru – kupiła za drobne 1600 funtów, po czym wystąpiła o zwrot tego wydatku z parlamentarnej kasy. Łoże dość ohydne, jak na mój gust…



Według gazety Ballymena będzie mogła już niedługo nie martwić się o ogrzewanie i ciepłą wodę – wszystko to dzięki ciepłym źródłom, nad którymi położone jest to szacowne miasteczko. Swoją drogą w innym znanym mi szacownym miasteczku też próbowano dogrzebać się do geotermalnych wód i zrobić z nich użytek, ale chyba na arzie cicho o jakichś spektakularnych sukcesach u słynnego Ojca…

Na stronach sportowych zastanawiano się, kogo reprezentanci Sześciu Hrabstw wylosują w eliminacjach do EURO 2012. Z gazetowych przewidywań Grupa z Chorwacją, Szwecją, Łotwą. Lichtensteinem i Andorą) nie wyszło nic, podobnie jak i z awansu Green and White do polsko – ukraińskich mistrzostw.

16.01.2012

Archiwizator - odc.2


Ciąg dalszy porządkowania papierzysk.

„Belfast Telegraph”, 2 stycznia 2010

Ponoworoczne wydanie sprzed dwóch lat. Główny temat – milczenie Petera Robinsona (premier rządu w Belfaście, protestant, unionista) po śmierci kardynała Cahala Daly, byłego prymasa Irlandii. Duchowny przez wiele lat zaangażowany był w próby pokojowego rozwiązania konfliktu w Irlandii Północnej. Daly był nieprzejednanym krytykiem działań IRA. Kondolencje składali przedstawiciele wszystkich ugrupowań politycznych Irlandii Północnej, również protestanci. Milczał tylko Robinson, a kiedy dziennikarze z BT usiłowali skontaktować się z jego biurem, usłyszeli od rzeczniczki, że „sprawa nie leży w kompetencji tego departamentu”.

Nie za bardzo przychylny katolickiej hierarchii BT poświęcił zmarłemu kardynałowi  w sumie aż cztery kolumny. Duchowny kilka dni później pochowany został w krypcie Katedry Św. Piotra w zachodnim Belfaście. Jeśli dobrze sięgam pamięcią, to dopiero wtedy Robinson wydał stosowne oświadczenie. Lokalni znawcy politycznych rozgrywek tłumaczyli, że Robinson chciał coś w ten sposób ugrać w środowisku konserwatywnych protestantów. Wyszło dość marnie – pozostali liderzy środowisk unionistyczno – protestanckich z szacunkiem pożegnali kardynała, przy okazji wtykając szpileczki premierowi. Kilka miesięcy później okazało się, że trudno nie wierzyć w powiedzenia o tym, że jak się zacznie nowy rok, tak dalej poleci – Robinson dość niespodziewanie stracił fotel w brytyjskim parlamencie, przegrywając wybory z ówczesną burmistrz Belfastu – osobą o wiele bardziej otwartą i sympatyczniejszą, trzeba przyznać.

Poza tym w gazecie zastanawiano się czemu to powitanie Nowego Roku w innych stolicach jest huczną i ludyczną imprezą, w Belfaście zaś około północy centrum wygląda smętnie i ponuro. Władze miasta tłumaczyły się oszczędnościami, specjaliści od PR narzekali, że to błędna decyzja, a z własnego doświadczenia mogę dorzucić, że dla lokalnych Nowy Rok wcale nie jest jakimś specjalnie wielkim wydarzeniem – ot, impreza jak impreza, zdecydowanie więcej fajerwerków w niebo leci przy okazji Halloween. No a gazetowe porównywanie Belfastu Londynu, Berlina, Tokio czy nawet Edynburga trochę mnie rozbawiło…

Pierwszym dzieckiem, urodzonym w Irlandii Północnej w 2010 roku był Alvin Junxi Wei.


„B.T” 1 lutego, 2010

„Ulster mówi nie!” – krzyczy czołówka pod zdjęciem smutnego Andy Murraya, którego w Finale AO zdemolował Federer.  Tytuł jednak nie odnosi się do sportu, tylko do gdybania redaktorów „co by było, gdyby Sinn Fein wygrało wybory, czyli McGuinness miałby być premierem”. Z gdybania wynika oczywista oczywistość – unioniści nie wyobrażali (i nie wyobrażają) sobie takiego scenariusza. Unionistycznym politykom zadano dwa pytania: czy gotowi byliby pracować pod rządami premiera z Sinn Fein i czy ich ugrupowanie podpisało się pod Porozumieniem z St Andrews, zakładającym, że największe ugrupowanie wystawia kandydata na premiera.

Odpowiedzi na pierwsze pytanie były proste: nie! (albo, w kilku przypadkach „no comments”). Ciekawiej było przy drugim, opierającym się przecież o fundamenty znanej nam demokracji – kto wygrywa wybory, ten sprawuje władze. Politycy odpowiadali: „My się pod tym porozumieniem nie podpisali. To zrobiły rządy z Londynu i Dublina. Nie jesteśmy związani porozumieniem, szukamy tylko tych aspektów, które będą działać… Nie wiem nic o Porozumieniu, nie było mnie tam…” Dwóch czy trzech pytanych odpowiedziało bardziej rozsądnie – że zrobią wszystko, by powstał silny blok unionistyczny, który zawsze będzie miał większe poparcie wyborcze (chyba, że z czasem przegra z demografią – dop. mój), że jest to rozważanie czysto teoretyczne, itp…

Lokalne wybory odbyły się rok później. Frekwencja była dość licha, ale status quo został zachowany – DUP przed Sinn Fein.

 PS.
Dziękuję za "frekwencję" na blogu, mimo ostatniego długiego okresu hibernacji. Kłaniam się nisko wszystkim Czytaczkom i Czytaczom. Uniżenie proszę też o kliknięcie na reklamowe linki - trzeba za coś kupić inakust i gęsie pióra ;)