Zupełnym przypadkiem udało mi się zobaczyć wnętrze najstarszego kościoła w Bangor. Pisałem już o jego historii w jednym z pierwszych odcinków, teraz jeszcze coś dorzucę "do pieca".
Sam kościół - pierwszy klasztor założył tu święty Comgall w 588 roku - w środku rozczarowuje. Odnowiono go w surowym protestanckim stylu, najstarszą jego częścią jest XIV wieczna kruchta. Tam zresztą znajduje się również pochodzące z 1620 roku epitafium.
Z zabytków najnowszych oprowadzający po świątyni kościelny (?) był bardzo dumny, i demonstrował z wyraźną czcią... zydel, na którym siedział jeden z gości uroczystości koronacyjnej królowej Elżbiety II. Zydel opatrzony zresztą certyfikatem jest, więc nie ma to tamto...
No ale o co chodzi z tym tytułem - zapyta ktoś. To po łacinie "Anielska dolina" - uściślam, że tak właśnie napisane było w kościele, ja jako humanista bez łaciny i greki jestem usprawiedliwiony, gdyż na studiach język Marka Aureliusza był nieobowiązkowym fakultetem, a ja jestem dość nieobowiązkowy - i wiąże się z legendą o świętym Patryku. Otóż patron Irlandii przepływając u wybrzeży wyspy w miejscu gdzie dzisiaj znajduje się Bangor miał wizję aniołów zstępujących w to miejsce. Powiedział o tym swym uczniom, po latach jego następcy może właśnie dlatego zdecydowali się na zbudowanie tu klasztoru... Historia dość ładna, ciekawe czy dzisiaj św. Patryk również zobaczyłby w Bangor anioły. Być może więcej byłoby węży, które znów musiałby wygnać do morza. Ale kto tam wie, jak na świat patrzą święci. A o Patryku to pewnie jeszcze nie raz napiszę.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
1 komentarz:
Cze Szymon! Twój blog zapłodnił mnie do załozenia bloga M3. Zapraszam, więc na http://kompania-m3.blogspot.com/
A co do twojego bloga fajnie sie czyta te historie o kościołach, ja to lubie! Pisz dalej!
Prześlij komentarz