Poniżej tekst niusowy, ale oddający ostatnie zdarzenia tutaj. I uaktualnione luźne uwagi na dole.
Rodzina zatrzymanego pod pozorem udziału w zabójstwie policjanta 17-latka, twierdzi, że ma on alibi na czas zamachu. W niecały tydzień po pierwszym z zamachów w Irlandii Północnej wciąż odczuwa się wysokie napięcie. Przed koszarami pojawiły się warty uzbrojonych żołnierzy.
To wyraźny znak wysokie poziomu alarmu. Dotąd bowiem koszary brytyjskiej armi chronione były przez cywilną formację Northern Ireland Security Guard Service (NISGS), której członkowie wyposażeni byli tylko w pistolety browning 9mm. Po tragedii z sobotniej nocy, gdy uzbrojony w pistoilet ochroniarz nie był w stanie nawet próbować odpowiedzieć ogniem na atak uzbrojonych w automatyczną broń napastników z RIRA, przed bramą koszar w Massereene pod Antrim stoją żołnierze z automatycznymi karabinami SA80 – pisze „The Times”.
Wielką pracę wykonują też policje i służby specjalne z obu stron irlandzkiej granicy. Pojawiły się jednak kontrowersje wokół siedemnastolatka, aresztowanego pod zarzutem udziału w zabójstwie policjanta w Craigavon. Chłopak, pochodzący z republikańskiego matecznika w tej miejscowości, miał – zdaniem jego ojczyma – spędzać czas ze swoją dziewczyną w czasie, gdy dokonano zbrodni. Ojczym chłopaka skarży się też na łamach „Belfast Telegraph” na postępowanie policji, która chcąc przeszukać mieszkania nastolatka i jego dziewczyny, powyważała drzwi w domach. Siedemnastolatek przebywa jednak ciągle w areszcie, podobnie jak zatrzymany w związku z tą sprawą 37-letni mężczyzna – były radny z ramienia Sinn Fein.
Żona zamordowanego policjanta – który dzisiaj został uroczyście pochowany - apeluje zaś publicznie o pokój. Kate Carroll, której mąż Stephen został zastrzelony w poniedziałkowy wieczór mówi: „Mam nadzieję, że nigdy już nikt nie będzie musiał cierpieć, jak ja cierpię. Ci ludzie zrabowali ojca mojemu synowi, wnukom – dziadka, mamie – syna. Mnie zabrali część życia, której już nigdy nie będzie”. Dodaje, że jedyną nadzieją dla niej jest to, że mąż nie zginął na marne i jego śmierć będzie ostatecznym końcem terroru i wojny w Irlandii Północnej.
Apel żony policjanta – katoliczki – nie wpłynął niestety zbytnio na postawę najbardziej radykalnych republikanów. Eirigi, radykalne ugrupowanie polityczne uznające Sinn Fein za zdrajców idei wyzwolenia całej Irlandii spod brytyjskiego panowania, wydało oświadczenie, w którym nie odnosząc się wcale do ofiar zamachów oznajmia, że „nie wierzy, by aktualne warunki pozwoliły na skuteczną walkę zbrojną z brytyjskim okupantem”. Ugrupowanie to wcale nie ma marginalnej pozycji – ostatnio współorganizowało kontrparadę podczas oficjalnego powitania oddziałów wojskowych wracających do Belfastu z Afganistanu.
Policja wciąż bada też ślad samochodu z ładunkiem wybuchowym, zwłaszcza po sygnałach, że samochód – pułapka może być przeznaczony na cel znajdujący się w Anglii i Szkocji. Służby prowadzą m.in. dokładną kontrolę wszystkich pojazdów wjeżdżających na promy w Belfaście, w ostatnich dniach policjanci kontrolowali też Duncrue – przemysłową dzielnicę portową stolicy Irlandii Północnej.
Więcej info można znaleźć oczywiście na portalu, a ja z czystego lenistwa wrzuciłem jedno i tu i tu :]
Z ostatnich niusów to trzeci zatrzymany w sprawie policjanta jest. Ale też generalnie czuje się w powietrzu napięcie co to będzie dalej.
W dokach w Belfaście już cicho, w mieście wieje, piątek - więc w pubach widać że pełno, tylko w tym wietrze to palacze mają słabo, chociaż w jednym miejscu nawet stoliki były na zewnątrz, i siedziały te bidoki trzymając pokale w zmarzniętych łapach. A co, party party weekend.
W samym centrum pustawo. W City Hallu coś się obradowało, ale nie wiem co. Na pewno ważne, bowiem telewizja robiła komenta na zewnątrz ;]
A wogóle to było tak:
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
1 komentarz:
zaprotestowal it's right...nice trip guys!!!
Prześlij komentarz