Z tym entuzjazmem to różnie bywa. Rok to przysłowiowa kupa dni, godzin i często wkurzających minut spędzanych w miejscu, gdzie tak naprawdę zawsze będzie się gościem. Dlatego kiedy słyszę opinie: "Ja tu czuję się jak u siebie" to zawsze trochę mi się brew podnosi ze zdziwienia. Bo po pierwsze Norn-Iron daleko do wielokulturowości takiego Londynu (a ta wielokulturowość wcale nie musi też oznaczać wielkiej tolerancji i otwarcia miejscowych), bo nawet po kilku latach trudno jest wejść w sposób myślenia, zachowania i wszystkie obyczaje miejscowych, bo bez perfekcyjnej znajomości języka trudno bawić się chociażby we wszelkie gry półsłówek, aluzje i inne przekazywanie myśli z ludźmi, którzy urodzili się tu i tu żyją - a nie znam nikogo spośród rodaków, który by mówił perfekcyjnie w miejscowym narzeczu angielskiego. Bo do tego, mimo, że jesteśmy w wielu cechach (przeważnie tych paskudniejszych) podobni do siebie, to jednak Polacy i Irlandczycy, Ulsterczycy, czy jak zwał mieszkańców północy Zielonej Wyspy z innych zupełnie kręgów kulturowych jesteśmy.
Tyle na początek uwag rocznicowych. Wieczorem dopiszę więcej. Bo tak się złożyło, że i Ela przyjechała do Six Counties akurat na jubileusz mój (no popatrz, nieźle to sobie JKM zaplanowała ;) ), i ma być dzisiaj przyjazdem w Bangorii, poza tym jeszcze jakieś spotkanie w Stormoncie - oczywiście pod pozorem inauguracji Tygodnia Kultury Polskiej, ale wiem wiem, nagle wszyscy krzykną "supraaaaajs" i zacznie się party, huehuehue.
Także tu będzie jeszcze dzisiaj apdejt.
Dzisiaj ;] No to byłem optymistą huehuehuehue :)
W każdym razie serdeczne podziękowania dla Sylwii i Pawła za współudział w spontanicznym wieczorze pod nazwą "in vino veritas". Pomiędzy opróżnianiem kolejnych produktów winnic z Włoch i Republiki Południowej Afryki udało nam się jeszcze trafić na wernisaż współczesnej polskiej sztuki połączony z performancem (nędza performans, nędza, nie takie rzeczy się widziało swego czasu w Krzyżakowie, gdzie ludzie uprawiali nawet sztukę womitoryjną...) w Ormeau Bath Gallery. No i w sumie potem nagle zrobił się piątek... :)
No a tak to pokrótce wyglądało:




1 komentarz:
no, no coś się opierniczasz, rocznice odnotowałeś i stop?
Prześlij komentarz