27.08.2008

Bankholidaj czyli picie i jedzenie

Długie weekendy to nie tylko polski wynalazek. Brytole też mają takowe, konstruując je ze swych świąt zwanych Bank Holiday. Generalnie przez trzy dni wielki pochlej i wyżerka, po takim długim weekendzie przychodzą do pracy lekko powyginani i pierwsze pytanie: A dużo wypiłeś?...
No i tak siedząc sobie w miniony poniedziałek - ostatni dzień długiego weekendu - w przerwie między noszeniem pojemników z pustymi butlami gadałem sobie z jednym z kelnerów o piciu i innych tematach kulinarnych. Ivan, chociaż twierdzi, że lekarz teraz pozwala mu pić tylko trochę czerwonego wina, niezmiernie zainteresowany jest polskim sposobem na poniewieranie się. Miał świadomość, że polska wódka jest ciut mocniejsza od tutejszej (ta ma jakieś 37-38 proc), natomiast trochę przeraziła go opowieść o śliwowicy. Do tego śliwowicy pitej z "normalnych" kieliszków, a nie tutejszych naparstków. Mam wrażenie, że chyba uważał, że odrobinę ściemniam... Myślałem, żeby mu załatwić jakąś małą śliwowicę, ale to mogłoby biedaka zabić...
Potem temat zszedł na herbatę. Mina Ivana na wieść o tym, że można herbatę pić BEZ MLEKA, do tego jeszcze z CYTRYNĄ i uważać to za całkiem niezły wynalazek była doprawdy nie do opisania... Potem zeszło na kulinaria. Moja opowieść o flakach go trochę zaskoczyła, ale tylko trochę. Bo powiedział: - Wiesz, to trochę podobne jest do szkockiego haggis. Jak sprawdziłem, z czego i jak jest robiony ów szkocki specjał, to uznałem, że zostaję przy flakach. Chociaż może kiedyś z perwersyjnej ciekawości go spróbuję. Ale na czczo... ;)
A jeszcze jedno spostrzeżenie związane z Bank Holiday. Po południu był koncert w tutejszym parku. Jakaś pani śpiewała jazz - zresztą dość kiepsko. Przed sceną ludzie siedzą sobie na leżakach, porozstawiane stoliczki, na stoliczkach przekąski, kieliszki z winem, tak fajnie piknikowo i relaksacyjnie. Miałem okazje widzieć trochę takich plenerowych imprez w moim mieście. U nas od razu pojawiłyby się jakieś petronele, a do tego straż miejska miałaby łowy "za picie alkoholu w miejscu publicznym" nie zwracając oczywiście uwagi na petroneli. Tu petroneli nie było, mundurowi dyskretnie obserwowali sytuację gdzieś z boku, a ludzie wyraźnie dobrze się bawili.

Brak komentarzy: